wtorek, 12 stycznia 2016

Susza

 
   Lat temu...ileś tam, nie mam głowy do kalendarza, nastała straszliwa ponoć susza. Susza do tego stopnia że były apele o oszczędzanie wody, nie podlewanie ogródków i takie tam. Las to nie ogródek, każdy przyzna. Po za tym bardzo wrażliwy i podatny na zmiany pogodowe, zwłaszcza tak niekorzystne jak susza.  Las to może nie jest dobre określenie. Pas drzew, głównie sosen, między budynkami osiedla a drogą.  Zatroskali się jego losem lokatorzy, podobno dwaj. Mąż i żona. Administracja na tak palące potrzeby nie mogła pozostać obojętna, zwłaszcza że lokatorzy interweniowali u samego dyrektora.
  Stało się więc tak, że przez tydzień czasu, "las" był podlewany. I to bynajmniej nie małe drzewka, wątłe sadzonki, tylko sosny sięgające siódmego piętra. Właściwie to nie tylko las, ale i ogródki, ale to już przez lokatorów i to nie podczas ulewy słonecznych promieni, ale w strugach deszczu. Własnie podczas tej suszy, nadeszły dwa deszczowe dni, i wtedy opiekunowie ogródków pod blokami, stojąc pod parasolem i po kostki w wodzie dzielnie zraszali swoje ukochane roślinki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz