czwartek, 18 lutego 2016

Operatywność


   Sprzedała firma mieszkanie. Wraz z mieszkaniem należy się nowemu lokatorowi komórka w piwnicy. jasne i oczywiste. Ale wcale nie proste do zrealizowania. Znaczy się, sprzedać łatwo, mieszkanie które nabył wskazać również łatwo, ale pozostaje problem komórki. Administratorka B. zwyczajnie sprawę olała. I to dwukrotnie. Pierwszy raz kiedy eksmitowano wcześniejszego lokatora. Opróżniła, a właściwie zleciła opróżnienie samego lokalu, zapominając, i nawet nie zaprzątając sobie głowy taką błahostką jak piwnica. Czyli norma w obecnych czasach. Pech chciał że ktoś tą kawalerkę kupił, ktoś na tyle bezczelny że śmiał upomnieć się również o komórkę. I co robić? Z początku o sprawie nic nie wiedziałem, aż wreszcie z samego rana zatrzymuje mnie administratorka B. i zleca arcyważne zadanie. Odszukać wolną komórkę. Zadanie w sumie banalne, o ile są one opisane numerami mieszkań. O dziwo były opisane. Na 20 mieszkań znalazłem 22 komórki, a wiec jest lekka nadwyżka, Z czego dwie komórki mają podwójne oznaczenia, i dwie to samo. Szukamy więc lokatorów. Oczywiście nie dzwoniąc domofonem, bo zwykle nikt się nie odzywa tylko zaraz drzwi otwiera, tylko odwiedzając ich osobiście. Cóż, nikogo nie zastaliśmy. Administratorka załamana, zamiast własne cztery litery ruszyć, tylko łka, książkę czyta i złorzeczy roszczeniowemu lokatorowi. podobno od miesiąca już się o swoją własność upomina bezczelny.
  Następnego dnia znowu wzywa przed swe zasmucone oblicze i rzecze iż dzisiaj musimy ta piwnicę znaleźć. No cóż, co można innego zrobić ponad to co już zrobiliśmy? Przeszliśmy się jeszcze raz po mieszkaniach, oczywiście nikogo nie zastając i wróciliśmy z meldunkiem. I zadano nam osobliwie brzmiące pytanie - Jak można skontaktować się z tymi lokatorami jeżeli nie można ich zastać w mieszkaniach? Pytanie o tyle dziwne, że w administracji mają numery telefonów do większości lokatorów, a jeżeli nie mają, to mają ich adresy, i koperty firmowe, i papier firmowy, i możliwość wysłania listu jako poleconego, lub zwyczajnie wrzucić list do skrzynki. okazuje się że akurat do tych lokatorów nie ma numerów kontaktowych. Więc pada kolejne pytanie z wyżyn krzesła, a dobiegające znad niezwykle zajmującej lektury której płacząca administratorka ani na moment nie porzuciła - nie znacie ich numerów ani nikogo kto je zna?
   Dziękuję za uwagę:)