środa, 6 stycznia 2016

Dzieci specjalnej troski


  Tytuł mocno mylący, za co przepraszam. Dzieci, nawet najbardziej nierozgarnięte, a także z różnego rodzaju upośledzeniami, radzą sobie znacznie lepiej niż bohaterowie tego posta - kierowcy.
  Mamy kilka parkingów wywalczonych spod niepodzielnej władzy taksówkarzy, parkingi zamykane szlabanami, monitorowane, z wyznaczonymi stanowiskami, oczywiście oznakowanymi. Podwójnie. Numer stanowiska jest wymalowany na ziemi, oraz na tabliczce. To jednak jest mylące dla wielu kierowców więc żeby swojego, wykupionego zresztą stanowiska nie mylić, muszą mieć obok numeru, wypisaną swoją rejestrację. Numery rejestracyjne jednak w przeciwieństwie do numeru stanowiska nie są wieczne, jednak łatwiejsze do zapamiętania. Jak wspomniałem nie są wieczne, chociaż wielu na długo wystarczają, jednak nie wszystkim. Zmiany tych numerów zdarzają się dosyć często, i pomimo ich podobno niewielkiej ceny jednak wpływają na koszty ponoszone przez budynki przy których się znajdują. Zdarzają się i takie przypadki że numer zmieniamy bez zmiany rejestracji. Kiedyś jeden pan z drugim panem, tuż po oznakowaniu ich stanowisk, postanowili się nimi zamienić. Co to jest dla takiej potężnej firmy, zwłaszcza że i tak idzie w koszty lokatorów. Oczekiwanie na wykonanie takiego numeru rejestracyjnego to średnio dwa tygodnie. I tutaj zdarzył się wypadek który mnie nawet rozbawił. Tydzień po zamianie stanowisk,dostałem polecenie kolejnej zmiany numeru, ponieważ jeden z tych panów kupił nowy samochód. To znaczy kupił go wcześniej, zgłosił konieczność wymiany numeru żeby wiedział gdzie parkować, ale administracja wydanego wcześniej zlecenia nie anulowała.
  Takie problemy z odnalezieniem swojego miejsca, mają również kierowcy którzy mają wykupione stanowiska parkingowe po za ogrodzonymi parkingami, i zabezpieczonymi blokadami. Zaciekawiony, raz zapytałem takiego nierozgarniętego na co numer rejestracyjny na tabliczce. I faktycznie, raz to łatwiej mu odnaleźć swoje miejsce ukryte pomiędzy dwoma innymi, a dwa, boi się że ktoś, pomimo zamkniętej blokady, stanie na jego miejscu.
  Nie są to jedyne problemy z jakimi zmagają się kierowcy. Posiadacze garaży strasznie byli oburzeni że na teren garaży (na peryferiach miasta) wjeżdża każdy kto chce. Po zainstalowaniu bramy, podnieśli krzyk że to jest niedopuszczalne iż w czasie deszczu żeby bramę otworzyć, muszą wysiąść z samochodu i moknąć. No cóż, otwierając garaż również mokną, ale chyba to aż tak im nie doskwiera. Nie mokną też wracając podczas deszczu z garażu rowerem.
 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz