sobota, 28 listopada 2015

Studzienki

  To ja może jeszcze zostanę przy temacie studzienek i kierownika, naszego kochanego bystrzachy. Wszyscy wiemy że czasy mamy ciężkie, a jeszcze cięższe są one dla bezdomnych, którzy sobie jednak doskonale radzą zbierając co cięższe kawałki żelastwa które pomagają im w zdobyciu kieliszka chleba. Jedne z cięższych, są włazy do studzienek, a z nich łatwiejsze do wyjęcia włazy ze studzienek deszczowych. Stało się więc że zniknęła ich pewna ilość, a zakrycie ich kawałkami płyt meblowych niewiele pomogło, bo jakoś woda słabo przez nie przesiąkała, a kiedy wezbrało jej więcej, "włazy" zwyczajnie odpływały. Dostałem polecenie wymierzenia wszystkich brakujących włazów, co też szybko wykonałem, a Kubuś, taki tutejszy Prezes Społeczny, ot, taki ktoś uważający się za ważniejszego od tego faktycznego, na stanowisku, pojechał je zakupić. Wybrał oczywiście Szczecin, bo miał z planach przy okazji zakup towaru dla siebie. No więc kupił, ale inne. W jego ulubionym, właściwie jedynym akceptowalnym przez niego sklepie, Castoramie, przekonali go że włazów o podanych wymiarach nigdy nie było i nie będzie. Kupił co mu wcisnęli. No cóż, na jedne były za duże, co było niewielkim problemem, inne za małe. Kiedy powiedziałem kierownikowi że włazy są za małe, usłyszałem genialną radę na którą nikt inny by nie wpadł - To je dotnij.

1 komentarz:

  1. Pięknie... Facet jest genialny ;) pogratulować inwencji twórczej... Dareczku, świetnie to opisałes;)

    OdpowiedzUsuń