sobota, 20 stycznia 2024

Muszę, bo się uduszę

 

    Miałem już nic nie pisać, bo w sumie wszystko się powtarza, tylko bohaterowie się zmieniają. Ostatnio jednak zauważyłem że coś nowego się dzieje. Nie wiem, może tylko mi się wydaje, ale chyba wszyscy przełożeni postanowili udowodnić że nie należą do wąskiego grona liczącego ledwie 6000000 osób grona magistrów. Niby nic, a jednak zdarzenie po zdarzeniu moje podejrzenia się chyba potwierdzają. 

   Skromny przykład. Po prawdziwie wiosennym weekendzie styczniowym, w poniedziałek z rana zaczął sypać śnieg. Nie żeby jakaś śnieżyca paraliżująca życie miasta, ale takie sympatyczne prószenie aby tylko ukryć szarość chodników. Administratorzy (co do jednego magister) zaniepokojeni zaczęli wydzwaniać po podmiotach odpowiedzialnych za odśnieżanie, z pytaniem czy potrzebują piasek do posypywania. Rozmowa odbywała się na głośnomówiącym, więc usłyszałem że wszystko jest pod kontrolą, to co zgłosili w zeszłym tygodniu zostało uzupełnione więc nie ma czym się martwić. Po zakończonej rozmowie rozgorzała dyskusja mocno zaniepokojonych magistrów - To jak? Chcą ten piasek czy nie chcą? Ile im dowieźć, gdzie? 

   Następny przykład można usprawiedliwić, gdyż pan magister ma przeszłość wojskową, ale i tak wprawił nas w osłupienie. Jedna z brygad zakupiła folię samoprzylepną. Była gdzieś tam potrzebna więc ją kupili. Pan W. musiał wypisać na nią RW, i okazało się że natrafił na niespodziewaną przeszkodę. Każdy rodzaj miary ma swój kod. Są sztuki, komplety, pary, kilogramy, metry bieżące i kwadratowe oraz sześcienne. Okazało się że jednej jednostki miary żaden kod nie uwzględniał. Pan W. zadał pytanie - A. mam tutaj metry bieżące, a jaki kod jest na centymetry? Szybko wyszliśmy żeby się wykształcona jednostka nie obraziła na nas za śmiech.

   Ostatni przykład (chociaż mógłbym ich jeszcze kilkanaście przytoczyć) dotyczy dyrektora, ale też całej firmy i jej organizacji. Tak mi się wydaje. Firma zatrudnia troje magistrów-inżynierów w roli inspektorów. Ten sam tytuł posiada sam dyrektor jak i nasza kierownicza. Wszyscy są specjalistami od spraw budowlanych. W swoim mniemaniu. Dwa tygodnie temu dostałem polecenie żebym sprawdził stan techniczny podjazdu dla wózków oraz barierek ochronnych i zdecydował czy wystarczy poddać je konserwacji czy też nadają się do wymiany. Po paru dniach pytań bez odpowiedzi czy nasi inżynierowie się nie znają, poszedłem oglądnąć obiekt. Stwierdziłem że nadaje się do wymiany. Dyrektorowi moja opinia się nie spodobała, i była podobno błędna, bo on wysłał tak ślusarza i ten przejeżdżając samochodem zauważył że wystarczą tylko prace konserwatorskie. Dyrektora nie interesowało dlaczego według mnie jest inaczej. Na szczęście parę dni temu pani administratorka przeszła się tam w ramach dozoru  zasobów, i zadała pytanie o stan podjazdu i barierek, osobie najbardziej kompetentnej. Lokatorowi wychodzącemu z budynku. Identyczną opinię wydała pani wjeżdżająca z dzieckiem w wózku. I po co mnie tam ganiali w mróz?