czwartek, 3 grudnia 2015

Zasialiśmy trawkę

   Jako że mamy grudzień, wspomnę o pewnym zdarzeniu. Ha, tylko co ma wspólnego grudzień pod naszą szerokością geograficzną, z sianiem trawki. No dobrze, zwykłej trawy, żeby nikt sobie smaku nie narobił, a czujne organa ścigania nie zainteresowały się firmą:) A jednak ma. Kiedyś jesienią pękł rurociąg ciepłowniczy, więc co oczywista, spowodowało zrycie terenu, a PEC nie czuł się zobowiązany do przywrócenia go do stanu pierwotnego. No więc jakiś czas na, powiedzmy umownie że trawniku, bo trudno trawnikiem nazwać coś w rodzaju łąki, ziała czarna i zryta plama. Jakiś czas nikomu to nie przeszkadzało, ani kierownictwu, ani lokatorom. Jednak jak wiadomo nic nie może wiecznie trwać, więc i spokój na ten temat nie trwał wiecznie. Któregoś poranka ktoś się obudził, zerknął przez okno, a że miał mnóstwo czasu, złapał za telefon i zrobił na ten temat awanturę. Według administracji, sprawa oparła się o dyrektora. Ze znanym już Czesiem zostałem skierowany do naprawienia tego co szacowny PEC zepsuł. Worek trawy jeszcze mieliśmy z lata, łopaty stały gotowe, szpadle i grabie również, wiec jak widać nic nie stało na przeszkodzie żeby pomyślnie zadanie doprowadzić do końca w godzinę, góra dwie. Tak, tylko jeden drobiazg nieco utrudniał nam zadanie. Ziemia była tak zmarznięta że o wbiciu szpadla można było jedynie pomarzyć. Zwróciliśmy przełożonym uwagę na temat tej niesprzyjającej okoliczności, jednak to są twardzi i nieugięci ludzie. Nie odwracając oczu znad krzyżówek ( to były czasy przed internetowe), nakazali brać się za robotę żeby oni uniknęli kłopotów. A niech to... Tak więc w trosce o ich komfort psychiczny, poszliśmy, "posiali" trawę na białą, zmarzlinę, dla picu przeczesali grabiami i gotowe. Tylko że coś nam nie wyszło bo trawa nie chciała wzejść. Może nasiona były przeterminowane?:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz