Co sobie pomyślicie widząc w piwnicy martwego szczura, tydzień po wyłożeniu trutki? Bo ja po pierwsze że jednak szczury są, wbrew zapewnieniom tych którzy nadal trzymają w piwnicy paszę dla koni. Po drugie że trutka jest skuteczna.
Zgoła inny tok rozumowania podjęła administracja, Właściwie to wspominany już administrator A. Wprawdzie to nie jego rejon, ale bardzo się przejął zdjęciem tegoż gryzonia, umieszczonym w internecie. Jego reakcja była zgoła ciekawa, zaprawiona dużą dawką paniki. Po pierwsze wszyscy się o tym fakcie musieli dowiedzieć od niego osobiście, kierownik nawet wielokrotnie. Następnie, po poinformowaniu wszystkich że w internecie znalazło się zdjęcie szczura, poinformował że jeżeli znajduje się w piwnicy martwe szczury, a więc one są, należy wnioskować ze trutka jest nieskuteczna i należy wyłożyć świeżą porcję. Według niego trutka powinna spowodować wyprowadzenie się szkodników. Tak więc wzywał speca od deratyzacji. Wielokrotnie. Podczas mojego niespełna 20 minutowego pobytu w administracji, wykonał do niego około pięciu telefonów, dopytując się czy już zadanie wykonał. Do godziny 7.30 rano.
Zrobił wszystko co tylko można żeby obciążyć budynek (nie administrowany przez niego) dodatkowymi, zbędnymi kosztami. Zapomniał tylko o jednym. O usunięciu truchła. Tytułowy, nieszczęsny gryzoń, straszył lokatorów jeszcze przez parę dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz