sobota, 4 lutego 2017

Plac zabaw


    Właściwie powinno być "Place zabaw", ale wystarczy przykład jednego, bo wszystkie powstają u nas w identyczny sposób.
    Jak wygląda plac zabaw każdy wie, bo to albo korzystał, lub przynajmniej widział. Ja korzystałem, i to jeszcze z tych niebezpiecznych, zagrażających zdrowiu, a nawet życiu. Teraz jest lepiej i bezpieczniej. Podobno. I to z tego między innymi powodu stare i liczne place zabaw zostały zlikwidowane. Częściowo przez firmę. Inny powód likwidacji placów zabaw było to, że przypominały wymuszoną rozpustę byłego systemu, to zmuszanie do pilnowania potomstwa żeby sobie kuku nie zrobiło, piasku nie jadło, a po wszystkim rodziców nie zmuszało do prania. I cerowania. W likwidacji tych pozostałości totalitaryzmu, pomogły żule bezrobotne, które w czynie patriotycznym, nie licząc na czyjąś wdzięczność, większość urządzeń na własnych barkach wyniosło do skupu złomu. Inny powód likwidacji placów zabaw to brak miejsc parkingowych oraz brak funduszy na bieżące naprawy. Takie czasy były, że na nic nie było funduszy, a najbardziej na wypłaty. Mniejsza z tym, przechodzę do tematu.
   Taki plac zabaw powstaje u nas w trochę nietypowy sposób. W pierwszej kolejności grodzi się teren, betonujemy słupki z rur z odzysku, naciągamy siatkę, jak najtańszą, potem słupki poprawiamy, niektóre wymieniamy. Dlaczego? Bo materiał nie chce się za nic słuchać wytycznych dyrekcji. Raz że rury są za krótkie, a podłoże piaszczyste, więc się słupki narożne przy zakładaniu siatki wyrywają wraz z betonem. Dwa, są to naprawdę stare rury, które zwyczajnie wyginają przy byle obciążeniu. Dobra, mamy już ogrodzony teren, teraz przyjeżdża firma z urządzeniami, montują je, i jest ślicznie. Po jakimś czasie my ruszamy ustawiać ławki, z czym zawsze są różne perypetie. Bo to ławka stoi tyłem do okna, a to znowu przodem do okna, tamta znowu za blisko piaskownicy, lub też za daleko. A po montażu przychodzi szef szefów i każe usunąć betony spod ławek bo ktoś może sobie głowę rozbić. I tutaj mamy taką ciekawostkę. Ławki jakie montujemy są  przykręcane do stałego podłoża, a takim podłożem na 100% nie jest piasek ani trawa. Sprawdzałem. Montujemy je więc na wkopanych krawężnikach i ktoś zauważył że jak jakieś dziecko weźmie dobry rozbieg, jak w odpowiednim momencie się rzuci na brzuszek, to może tak wśliznąć się pod ławkę i rozbić sobie głowę. Jakoś na razie udaje nam się tych niebezpiecznych elementów nie usuwać, jednak po prawie każdym zebraniu lokatorów, temat wypływa od nowa. Potem, po jakimś czasie następuje malowanie urządzeń. Wspominałem że do niedawna były to wyłącznie drewniane zabawki? No więc ktoś wymyślił żeby je pomalować. A po malowaniu, rok niecały mija i urządzenia gniją. One nie są do malowania. Dzięki warstwie farby drewno nie ma jak się osuszać i koniec. Przynajmniej tak pisze w instrukcji. Ale prawdziwy hit jest już po uruchomieniu placu zabaw. Wtedy dostajemy polecenie żeby wyrównać teren :) Bo nie wspominałem że place zabaw są robione najczęściej na terenie gdzie autkiem trudno dojechać, i nic tam nie chce rosnąć, i zwykle są to górki, pagórki i różne dziurki. Nie, u nas teren chce się niwelować już po budowie. Oczywiście ze względów technicznych tego nie robimy.







2 komentarze: